Dziś krótko i na temat dobrej (moim zdaniem) zmiany na rynku kredytowym.
Niby taka drobna rzecz, a cieszy 😉
Otóż w tym roku planuję się zakredytować do granic możliwości, wykorzystać całą zdolność kredytową, nad którą ciężko (i oczywiście mądrze) pracowałem w roku 2019.
Słyszę jednak „co zrobisz, jak wzrośnie WIBOR i nagle mieszkania kupione na kredyt na wynajem przestaną ci się opłacać?”.
W tym wypadku nic nie muszę robić, bo mam przez 5 lat stałe oprocentowanie – coś co jest normą w Europie i Stanach.
Jak to? Stałe oprocentowanie? Otóż weszła niedawno nowa oferta do kilku banków ze stałym oprocentowaniem zablokowanym na najbliższe 5 lat.
Co nam to daje jako inwestorom – przedsiębiorcom?
Przede wszystkim przewidywalność. Nie ma już opcji na zdziwienie się, że za 2 lata wzrośnie oprocentowanie do 10%. Jest stałe i … przewidywalne. Im dłużej prowadzę biznes, tym bardziej doceniam przewidywalność w każdej sferze.
Po drugie bezpieczeństwo. Mając potencjał na rosnące czynsze spięte ze stałą ratą kredytową – no marzenie 😉 W przypadku kryzysu mieszkania, które przygotowuję teraz będą miały się bardzo dobrze. Zgodnie z ideą, że w kryzysie trzeba gdzieś mieszkać – byle nie za drogo, dojdzie do downsizingu – czyli osoby z dużych mieszkań będą chciały przenieść się do mniejszych, z małych mieszkań na kawalerki, z kawalerek na mikro, z mikro na pokoje itd.
Spadnie pewnie też chęć kupowania na kredyt, więc więcej osób wybierze najem jako rozsądniejszą opcję. A to też wpływa na wysokość czynszu.
Jest jeszcze wisienka na torcie. W bankach, które wprowadziły już stałe oprocentowanie do oferty (ja akurat głównie mam teraz kredyty w ING) można aneksować stare umowy i przejść na stałe oprocentowanie.
Jest ono minimalnie wyższe, jednak patrząc na biznes nieruchomościowy na najbliższe lata to myślę (i czuję ;)), że ten ruch się opłaci.
Warto zainteresować się tym tematem, pogadać z doradcą i rozważyć to w swoim przypadku.
Też uważasz, że to dobra zmiana? 🙂