Dzisiejszy wpis jest kontynuacją poprzedniego, jeśli jeszcze nie czytałeś/aś to odsyłam do wpisu sprzed tygodnia.
—-
To była kolejna próba na ściance wspinaczkowej.
Wspinałem się coraz wyżej i z każdym krokiem wydawało mi się, że dalej już nie wejdę. Spoglądając na swoje stopy, widziałem mimochodem jak wysoko już wszedłem.
W głowie miałem ciągle myśli: „tak wysoko jeszcze nie wszedłem” i „ta lina na bank mnie nie utrzyma kiedy będę spadał”.
Głupio się przyznać, ale po skokach ze spadochronem myślałem, że wysokość będzie tutaj najmniejszym problemem.
Jeżeli jeszcze nie wystartowałeś z pierwszą inwestycją, a w życiu podejmowałeś już różne odważne decyzje to możesz czuć się podobnie jak ja – nie chcesz tego zaakceptować, a jednak strach jest realny. Miało być łatwo, a wcale tak nie jest. Wiesz co mam na myśli?
Podobne uczucie towarzyszyło mi kiedy zwiększamy skalę działania.
-Przejście z 1 wynajmowanego mieszkania na pierwszą setkę pokoi.
-Przejście z flipowania pojedynczymi mieszkaniami na zakup całej kamienicy.
-Przejście z kupienia kamienicy na budowę osiedla na wynajem (ten krok dopiero nadchodzi ;))
Jak sobie z tym radzę?
Stosuję banalnie prostą radę z książki, która najmocniej wpłynęła na moje życie: „Atomic Habits” – James Clear.
Tak więc, rozpoczynam małymi krokami i nie idę za daleko – traktuję to jako badanie gruntu. Potem za każdym razem idę „trochę dalej”. W przypadku ścianki postanowiłem, że za każdą próbą wejdę 1-2 stopnie wyżej. Od tego momentu poszło mi już gładko, bo na początku byłem na pewnym gruncie, a za każdym razem te kolejne 2 stopnie były w moim zasięgu 😉
Pamiętam, kiedy szukałem pierwszego mieszkania, zacząłem od przejrzenia internetu, następnego dnia wykonałem pierwszy telefon, a dopiero dzień później pojechałem obejrzeć coś na żywo.
Nie jechałem z myślą, że coś kupię.
Tak jak nie wchodziłem na ściankę z myślą, że wejdę na sam szczyt.
Wiem, że może wyglądałem jak błazen, bo dziewczyna obok mnie weszła za trzecim razem na sam szczyt.
Miałem jednak zamiar bawić się dobrze, a będąc w połowie drogi za pierwszym razem przestało to być dla mnie zabawą, a stało się męczące.
Jak myślisz – kto podda się pierwszy w drodze do pierwszej (kolejnej) inwestycji:
a) ten, który stawia mniejsze kroki i robi to z rozwagą
czy
b) ten, który od razu wskoczy na głęboką wodę i błyskawicznie kupi pierwszą nieruchomość?
Dobrze myślisz – to zależy od ich charakteru 😉
Niektórych motywuje strach przed nieznanym i jak szybko nie podejmą decyzji to się znudzą.
Niektórych motywuje logiczna i racjonalna analiza i jak za szybko będą chcieli wejść na szczyt to w połowie się poddadzą.
Dlatego mam dla Ciebie zadanie. Zastanów się jak to jest u Ciebie.
Czy jak coś robisz i Ci nie wychodzi to:
a) wstajesz, otrzepujesz się i atakujesz na nowo ze zdwojoną siłą
czy może:
b) mówisz sobie ‘to nie dla mnie, nie nadaję się do tego’.
Jak wiesz już jak siebie podejść to w wersji a) proponuję obejrzeć chociaż te 20-30 mieszkań przed podjęciem decyzji, aby nie skończyć z zakupem pierwszego lepszego, a dla wersji b) proponuję ustawić sobie limit dni lub obejrzanych mieszkań, aby nie analizować tego w nieskończoność.
Dla obu może to być wyzwanie, ale tylko w ten sposób przetestujesz, czy lina (w tym wypadku Twoja wiedza i doświadczenie) faktycznie działa i uchroni Cię przed upadkiem.