W tę niedzielę miałem okazję po raz pierwszy raz w życiu uczestniczyć w wyścigach Daytona 500 – najpopularniejszych wyścigach supersamochodów w USA.
Mógłbym pisać o tym jak niesamowite to było przeżycie, że wszystko było zapięte na ostatni guzik (perfekcyjne procedury, idealnie zaplanowany parking, transport z parkingu, gastronomia), że miałem okazję zobaczyć prezydenta Trumpa na żywo, start samolotu prezydenckiego Air Force One (samolot prezydencki) itd.
Jednak nie wiedziałem za bardzo jak to odnieść do nieruchomości, a chce, aby każdy mój wpis wnosił coś nowego do Twoich działań inwestycyjnych. Słuszne podejście? 😉
Podczas wyścigów wrzucałem relacje na Instagrama (no dobra… oddelegowałem to żonie) i w odpowiedzi na relację jeden z dobry znajomych – aktywnie działający i odnoszący ogromne sukcesy fliper – napisał do mnie:
„Jak tak sobie patrzę na Twoje życie to się zastanawiam, gdzie popełniłem błąd, że ja zapier**** po 12 h dziennie i chociaż na zarobki nie narzekam, to chyba nie do końca o to chodzi ;)”
Zacząłem myśleć o tym co napisał i co wpłynęło na to, że zamiast tonąć zawalony pracą byłem w stanie wejść w nieruchomości, a następnie zostać w nich na swoich zasadach (czyli mniej pracy, więcej zarobków ;))
Dla mnie ten proces ma 4 kroki:
- Budowanie cashflow, czyli comiesięcznych przepływów – które pojawiają się co miesiąc niezależnie od tego czy pracuję czy nie. Doprowadzając do 5 000 – 10 000 zł co miesiąc jesteś w stanie odsapnąć i przestać gonić. Najprostsze opcje? Kilka podnajmów, mieszkania na wynajem stworzone dla siebie lub gotowce inwestycyjne stworzone dla kogoś i wzięte w podnajem.
- Miesięczy cashflow pozwala Ci „zatrudnić” kogoś – czyli zamieniasz część cashflow na czyjś czas. Może to być zewnętrzna firma zarządzająca, ktoś z rodziny do pomocy na ¼ etatu lub życiowy partner w momencie, kiedy bardziej opłaca się Wam tym razem zajmować niż pracować „dla kogoś” (etat). Jeśli chodzi o wynagrodzenie – płacę powyżej ceny rynkowej, bo dla mnie długotrwała relacja ma większe znaczenie niż pieniądze. Wtedy moje sprawy załatwiane są priorytetowo, a ja dzięki temu mam więcej czasu.
- Przy większej skali – wspólnicy, którzy mają inne cele i wartości w życiu 😉 Dla mnie – zapalonego podróżnika – idealnym wspólnikiem jest ktoś, kto lubi osiąść w jednym miejscu, zbudować dom i tak sobie spokojnie żyć. Czy mam takiego wspólnika?… tak 😉
- Zaakceptować ciągle mało akceptowany przez społeczeństwo model pracy zdalnej, który dla mnie jest bardziej efektywny niż siedzenie 8h w biurze. Jak potrzebuję pracować 12h to pracuję. Kiedy jadę gdzieś na miesiąc i doglądam biznes zdalnie przed 30 minut dziennie to też to akceptuję. Kwestia czy tak chcesz. Nie każdy lubi takie podejście, więc zawsze możesz wrócić do pkt. nr 3 i być tym stacjonarnym wspólnikiem, który każdego dnia dogląda biznesu 😉
Przechodząc przez te kroki wciąż szukać będziesz miejsc, w których możesz zamienić pieniądze na więcej czasu.
Idealnym podsumowaniem była też odpowiedź mojego znajomego:
„podstawa to chyba wyjście z remontowania mieszkań, od Twojego wywiadu z Patrykiem o jego sukcesach postanowiłem puścić dwa takie tematy, w 2 tygodnie poszły oba, w obu przypadkach wzięli pierwsi klienci z całkiem dobrymi zyskami i tak mnie to zainspirowało powiem Ci szczerze do jakichś zmian i reorganizacji.
(…) i chociaż zawsze byłem przeciwnikiem takich spekulacji (uważam ze zyski po remoncie są dużo wyższe) to jednak tu dochodzi jedna bezcenna rzecz – więcej czasu na realizacje nowych planów i życie osobiste, a przy takiej ilości inwestycji jaka ja robię rocznie, czyli 5-7 remontów jednocześnie to ja pracuję od 6 do 22.
(…) wiec spadliście mi z nieba tym filmikiem :)”
Zostawiam to pod rozwagę – pamiętając, że aby zbierać plony trzeba najpierw zasiać – w tym wypadku, aby odpoczywać trzeba się najpierw trochę napracować 😉
Co ważne – naszym celem nie jest więcej ciężkiej pracy, a więcej mądrej pracy.
Nie widziałeś/aś jeszcze nagrania z Patrykiem?
Znajdziesz je tutaj:
https://moniter.pl/yt/500_000_zl_z_flipow_w_pol_roku
Jakie jest Twoje podejście do tego tematu?
