Zapisz się do newslettera i odbierz dostęp do bezpłatnych materiałów o nieruchomościach

Prawdziwa petarda! [5/100]

Oglądając oferty podsyłane mi przez Moniter.pl napotkałam na bardzo ciekawą ofertę. Wykonałam telefon, przedstawiła się Pani pośrednik, z którą umówiłam się na oglądanie mieszkania. Pod względem lokalizacji, nie była ona aż tak dogodna jak to, które oglądałam wcześniej, ponieważ znajdowało się na ulicy Rybnickiej. W tym przypadku konieczne byłoby korzystanie z komunikacji miejskiej lub dłuższy spacer. 48 metrowe mieszkanie znajdowało się na parterze, wystawione za 189 tys. zł do negocjacji. Parkowałam chyba 20 minut, ponieważ z parkingu znajdującego się tuż pod blokiem mogą korzystać tylko mieszkańcy, w innym przypadku, w przeciągu kilku minut, stróż uprzejmie informuje o konieczności poszukania innego miejsca, w celu uniknięcia kary pieniężnej. Nie spotkałam się wcześniej z tego typu sytuacją i nie sądzę, aby na innych osiedlach panowały takie zasady. Jak widać każde osiedle posiada inne reguły gry, które trzeba respektować. Dla mieszkańców jest to duży plus, ponieważ mają pewność, że osoby z zewnątrz nie zajmą ich miejsca.

Pierwsze wrażenie? Klatka schodowa bardzo czysta, niedawno odmalowana – duży plus. Przyznam, że mieszkanie bardzo miło mnie zaskoczyło. Układ okazał się interesujący. Dwa przestronne pokoje, duża kuchnia, mieszkanie zdecydowanie przestronne i słoneczne.

Łazienka osobno z WC. Dwa pokoje spokojnie mogłyby być podzielona na dwa mniejsze. Na przeszkodzie mogłyby stanąć okna, lecz Pani pośrednik powiedziała, że w bloku dość sporo osób decyduje się na wstawienie dwóch osobnych okien i nie ma z tym najmniejszego problemu. Musze przyznać, że Pani dość mocno zaangażowała się w obmyślanie podziału mieszkania na pokoje i podsunęła kolejną ciekawą myśl – wyciągnięcie kuchni, uzyskując tym samym kolejny pokój!

Wcześniej nie wpadłam na ten pomysł, ta opcja bardzo mnie zaintrygowała. Pytanie brzmi, gdzie w takim razie przenieść kuchnie? A gdyby tak umieścić ją w największym pokoju zaraz po prawej stronie. Nadal byłoby wystarczająco miejsca na dwa pokoje. Podsumowując dzieląc dwa pokoje ściankami działowymi uzyskalibyśmy 4 pokoje, co więcej dzięki przeniesieniu kuchni do dużego pokoju, uzyskujemy kolejny pokój czyli finalnie zyskalibyśmy 5 pokoi. Czegoś takiego właśnie szukałam!

Czas na negocjacje? Zaczęłam badać grunt i podpytywać pośredniczkę o możliwość negocjacji ceny, dodając, że moja zdolność kredytowa to zaledwie 170 tys. Po konsultacji pośrednika z właścicielem finalnie udało się zejść do tej kwoty. Pomyślałam – gładko poszło! Niestety za gładko…Szybko okazało się, że mieszkanie ma więcej niż jednego właściciela. Należało do trzech braci. To był jednak najmniejszy problem, prawdziwa petarda była przede mną. Jeden jest niespełna rozumu, po drugim nie ma śladu, natomiast trzeci siedzi w więzieniu i w przypadku sfinalizowania transakcji wszelkie dokumenty trzeba podpisać w zakładzie karnym… Myślę, że odwiedzę jeszcze kilka mieszkań i spokojnie będę mogła napisać książkę.

3 rzeczy, których się nauczyłam

1. Przeniesienie kuchni. Pani pośrednik zaproponowała wyniesienie kuchni do innego pokoju, dzięki czemu mogłabym uzyskać kolejny pokój. Wcześniej nie brałam tej opcji pod uwagę. Nie miałam pojęcia, że jest to możliwe. Cenna lekcja.

2. Wymiana okien. Wcześniej byłam przekonana o konieczności zachowania jednolitego wyglądu okien w całym bloku. Od pośrednika dowiedziałam się, że nie jest to konieczne. Postanowiłam się upewnić i jeśli spółdzielnia wyraziłaby zgodę to można tak zrobić. Zakładając, że jednak się nie zgodzi pozostaje nam pokombinować od wewnątrz, np. mając 3 skrzydła można by wejść ścianką na jedno z nich robiąc słupek od wewnątrz na oknie.

3. Osoba decyzyjna. Warto zapytać, kto jest osobą decyzyjną, aby uniknąć sytuacji, którą opisałam powyżej. Wtedy będziemy wiedzieć, kto podejmuje finalną decyzję i z kim musimy się skontaktować.

Komentarz Filipa:

W przypadku tego mieszkania problem prawny umożliwiałby dalsze negocjacje ceny, ponieważ większość osób, kupujących dla siebie chce mieć czystą sytuację i zakup kredytować.

Pytaniem do inwestora jest czy chce poświęcić swój czas i nerwy w zamian za niską cenę zakupu. Na rynku wiele jest doskonałych inwestycji, które nie wymagają aż takiego zachodu, więc czy warto?

Co zatem można zrobić z tym mieszkaniem:

  1. Mając dobrego pośrednika i notariusza możemy podejść do rozwiązania tego problemu z ich pomocą.
  2. Poznając inwestorów z własnego miasta bardzo szybko trafimy na osoby, które uwielbiają wszelkie skomplikowane sytuacje i chętnie się nią zajmą dzieląc się zyskami.
Bezpłatna baza wiedzy

Ostatnio na blogu

Zapraszamy do lektury merytorycznych wpisów na blogu, które pomogą Ci udoskonalić umiejętności w obrocie nieruchomościami.